piątek, 12 sierpnia 2016

Zapowiedziany ślubny...

Jak ślub i wesele to i prezenty. A prezenty to ja lubię... dostawać owszem,
ale dawać to większa frajda. A jak robić przy okazji, to już w ogóle miodzio.
Wiecie, może wyda się to narcystyczne, ale uznanie osób obdarowanych
moimi prezentami, tak miło łechce moje drugie, trzecie i kolejne JA.
Bo w całej swej złożonej osobowości pierwsze  JA mam absolutnie czyste i altruistyczne.
 
 Wracając do tematu... ślubnie będzie zaraz.
Najpierw jedno z moich największych dzieł - moja piękna córka Karo.
Stylizacja - druhna weselna
Makijaż - delikatny - własny
Fryzura - cóż, niezastąpiona mamuśka ;-)
 Przyznaję, że fryzury upinane z warkocza lubię najbardziej.
Ta była wyjątkowo szybka i zaskakująco efektowna.
 No i przy tym odporna na wszystkie weselne hulanki :-)
 
Teraz prezenty...
Tradycyjnie kartka, choć nietradycyjna, bo w pudełku,
które już samo w sobie jest prezentem.
 
Młodzi często w zaproszeniach proszą o butelkę wina zamiast kwiatów.
Nie wiedzą jednak, że mogą dostać i jedno i drugie ;-) 
 
Jest już fryzura, kartka, wino i kwiaty... to jeszcze prezent na dokładkę.
Choć właściwie moc prezentów opakowana w skrzynię.
Skrzynia drewniana, bejcowana i bielona, a na niej malunek klatki z dwoma gołąbkami.
Całość w aksamitnym wykończeniu lakierem.
 
Teraz już mamy wszystko... no to weeesseelleee!
 
A jutro? Syndrom dnia następnego?
U niektórych może, ale moje jutro zapowiada się bardzo ciekawie i nieprzewidywanie.
I zupełnie na trzeźwo :)
Pozdrawiam i do następnego, hogis :-)

2 komentarze:

  1. Piękna Nasza skrzynka! Była największą niespodzianką więc zostawiliśmy ją sobie jako "wiśienkę na torcie" Dziękujemy N i A :*

    OdpowiedzUsuń