sobota, 14 stycznia 2017

Na bal... marsz na bal!

Ależ chciałabym pójść na bal, taki wiecie w pięknych sukniach i zdobnych maskach,
zza których wysyła się powłóczyste spojrzenia...  To musi być niezwykle
ekscytujące doświadczenie, gdy tak bardzo się jest, a tak trochę się skrywa przed światem.
No i niestety na marzeniach się kończy, bo na taki bal to ja się raczej nie wybiorę, przynajmniej w najbliższym czasie. No ale jakby co, maskę mam już na podorędziu.
O kulisach przemiany papierowego aliena w całkiem przyzwoitą dekorację twarzy
można poczytać na blogu serwetkowym, zaś tutaj garść zdjęć do pooglądania.
 
Maska własnoręcznie wykonana jest zdecydowanie unikatową ozdobą,
więc jeśli macie potrzebę posiadania takowej w tym sezonie, jeszcze raz zapraszam
na bloga serwetkowego. Tam zostawiłam trochę więcej informacji jak ją zrobić.
...
Teraz trochę prywaty.
Ci, którzy mnie znają, z pewnością zauważyli pewną zmianę.
Otóż rudości zniknęły na jakiś czas (zakładam, że dłuższy), ustępując miejsca
ciepłym szarościom z fioletowym i niebieskim rzucikiem,  
a i fryzura drastycznie zmieniła swoją długość i pokrój.
Ot, nowy rok - nowa ja. Czy lepsza, to się jeszcze okaże, ale z pewnością inna.
 
Pozdrawiam karnawałowo, hogis :-)

2 komentarze:

  1. Pięknie wyglądasz, hogis :) Maska świetna !

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądasz zjawiskowo :) tylko Ty, mogłabyś taką maskę zmajstrować!
    Tulia

    OdpowiedzUsuń